Pewnie każdy z was był kiedyś w
sytuacji, gdy musiał podjąć decyzję, być może najważniejszą w waszym
dotychczasowym życiu. Decyzja, którą ja musiałam podjąć wcale nie była prosta,
jak to uważali moi rodzice. Byli bogaci, mieli dużo równie bogatych znajomych i
myśleli, że dzięki temu jestem szczęśliwa, bo dawali mi to, czego chciałam i
czego, ich zdaniem, potrzebowałam.
A czego potrzebowałam? Prawdziwej miłości. Nie miłości rodziców, bo ją już miałam. Chodziło raczej o miłość mężczyzny. Niekoniecznie bogatego. Do cholery… Nie interesowały mnie pieniądze! Nie byłam jak to niektóre dziewczynki, które myślą, że mając bogatą rodzinę, mają wszystko. Nie, pieniądze to nie wszystko. Moi rodzice oczywiście próbowali znaleźć mi dobrze sytuowanego faceta, ale zazwyczaj był albo zapatrzony w siebie, albo nieodpowiedzialny i niepewny swoich decyzji. A ja potrzebowałam kogoś, kto byłby w stanie zaopiekować się mną, moim samopoczuciem. Nie, nie byłam typem księżniczki poszukującej księcia na białym koniu, który zakocha się we mnie od pierwszego wejrzenia, i z którym żyłabym długo i szczęśliwie. Blee! To dziwne, że niektórzy ludzie właśnie tak myślą o kimś z bogatej rodziny. Nie książę był moim marzeniem, a prawdziwy mężczyzna. Jak cudownie byłoby znaleźć w końcu kogoś takiego…
Z rozmyślania o tym wyrwał mnie głos mamy, która wcześniej zapukała do drzwi.
- Co się stało, mamo? – zapytałam otwierając i stając przed kobietą. Jej twarz wyrażała złość, a w oczach widać było, że najchętniej udusiłaby mnie gołymi rękami. Wiedziałam o co chodzi.
- Możesz mi wyjaśnić co zaszło między tobą, a Thomasem? – weszła do pokoju i niczym dama usiadła na skraju mojego łóżka – Przecież to taki spokojny i wspaniały chłopak. Zabawny i tak dobrze do siebie pasujecie, tyle was łączy, a do tego jest bogaty więc na pewno niczego by ci nie brakowało!
- Mamo… - zaczęłam spokojnie siadając obok niej – Zastanów się… Mam już dwadzieścia jeden lat i chyba mam prawo sama decydować o tym, z kim się będę spotykać, prawda? – pytając, nie oczekiwałam odpowiedzi, dlatego też nie dałam jej dojść do słowa – Thomas nie jest taki, za jakiego go masz. Jest uzależniony od mamusi i słucha tylko i wyłącznie jej. Nie chcę być z kimś takim, a poza tym chciałabym cię prosić, właściwie to ciebie i ojca, byście nie wtrącali się więcej w moje sprawy.
- Ty chyba nie wiesz, co mówisz! – mama była bardziej niż zdenerwowana i zdziwiona zarazem. Była wściekła i gdyby tylko mogła zaciągnęłaby mnie do domu Thomasa za włosy i kazała przeprosić go za moje zachowanie, ale w pewnym sensie wiedziała, że miałam rację. I nie mogła na to nic poradzić.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo nie zamierzam się powtarzać drugi raz – wstałam z łóżka i podeszłam do uchylonego okna – Zastanawiałam się nad tym dość długo i podjęłam decyzję. Wiedz, że nie było mi łatwo podjąć tą decyzję, ale już wiem… - spojrzałam na nią poważnie.
- Co takiego, kochanie?
- Wyprowadzam się – powiedziałam krótko, a na reakcję rodzicielki nie musiałam długo czekać. Jej usta otworzyły się szeroko, a oczy przybrały bardziej okrągły kontur niż zwykle.
- Jak to wyprowa… Jak to wyprowadzasz?! – kobieta podniosła się z łóżka, a ja międzyczasie wzruszyłam ramionami.
Musiała w końcu dać za wygraną i wypuścić mnie z domu i zrozumieć, że nie może wiecznie trzymać mnie w domu. Byłam dorosła, już dawno skończyłam osiemnaście lat, już dawno stać mnie było na własne utrzymanie, bowiem pieniądze, które dostawałam na urodziny odkładałam od blisko ośmiu lat, ale wciąż męczyłam się z rodzicami w jednym domu głównie z jednego powodu – było mi po prostu przykro zostawiać ich samych ze sprawami, które powoli zaczęły ich obojga przytłaczać. Teraz mogę się wynieść. Poradzą sobie beze mnie, a i mnie wyprowadzka dobrze by zrobiła.
Oboje musieli to w końcu zrozumieć.
A czego potrzebowałam? Prawdziwej miłości. Nie miłości rodziców, bo ją już miałam. Chodziło raczej o miłość mężczyzny. Niekoniecznie bogatego. Do cholery… Nie interesowały mnie pieniądze! Nie byłam jak to niektóre dziewczynki, które myślą, że mając bogatą rodzinę, mają wszystko. Nie, pieniądze to nie wszystko. Moi rodzice oczywiście próbowali znaleźć mi dobrze sytuowanego faceta, ale zazwyczaj był albo zapatrzony w siebie, albo nieodpowiedzialny i niepewny swoich decyzji. A ja potrzebowałam kogoś, kto byłby w stanie zaopiekować się mną, moim samopoczuciem. Nie, nie byłam typem księżniczki poszukującej księcia na białym koniu, który zakocha się we mnie od pierwszego wejrzenia, i z którym żyłabym długo i szczęśliwie. Blee! To dziwne, że niektórzy ludzie właśnie tak myślą o kimś z bogatej rodziny. Nie książę był moim marzeniem, a prawdziwy mężczyzna. Jak cudownie byłoby znaleźć w końcu kogoś takiego…
Z rozmyślania o tym wyrwał mnie głos mamy, która wcześniej zapukała do drzwi.
- Co się stało, mamo? – zapytałam otwierając i stając przed kobietą. Jej twarz wyrażała złość, a w oczach widać było, że najchętniej udusiłaby mnie gołymi rękami. Wiedziałam o co chodzi.
- Możesz mi wyjaśnić co zaszło między tobą, a Thomasem? – weszła do pokoju i niczym dama usiadła na skraju mojego łóżka – Przecież to taki spokojny i wspaniały chłopak. Zabawny i tak dobrze do siebie pasujecie, tyle was łączy, a do tego jest bogaty więc na pewno niczego by ci nie brakowało!
- Mamo… - zaczęłam spokojnie siadając obok niej – Zastanów się… Mam już dwadzieścia jeden lat i chyba mam prawo sama decydować o tym, z kim się będę spotykać, prawda? – pytając, nie oczekiwałam odpowiedzi, dlatego też nie dałam jej dojść do słowa – Thomas nie jest taki, za jakiego go masz. Jest uzależniony od mamusi i słucha tylko i wyłącznie jej. Nie chcę być z kimś takim, a poza tym chciałabym cię prosić, właściwie to ciebie i ojca, byście nie wtrącali się więcej w moje sprawy.
- Ty chyba nie wiesz, co mówisz! – mama była bardziej niż zdenerwowana i zdziwiona zarazem. Była wściekła i gdyby tylko mogła zaciągnęłaby mnie do domu Thomasa za włosy i kazała przeprosić go za moje zachowanie, ale w pewnym sensie wiedziała, że miałam rację. I nie mogła na to nic poradzić.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo nie zamierzam się powtarzać drugi raz – wstałam z łóżka i podeszłam do uchylonego okna – Zastanawiałam się nad tym dość długo i podjęłam decyzję. Wiedz, że nie było mi łatwo podjąć tą decyzję, ale już wiem… - spojrzałam na nią poważnie.
- Co takiego, kochanie?
- Wyprowadzam się – powiedziałam krótko, a na reakcję rodzicielki nie musiałam długo czekać. Jej usta otworzyły się szeroko, a oczy przybrały bardziej okrągły kontur niż zwykle.
- Jak to wyprowa… Jak to wyprowadzasz?! – kobieta podniosła się z łóżka, a ja międzyczasie wzruszyłam ramionami.
Musiała w końcu dać za wygraną i wypuścić mnie z domu i zrozumieć, że nie może wiecznie trzymać mnie w domu. Byłam dorosła, już dawno skończyłam osiemnaście lat, już dawno stać mnie było na własne utrzymanie, bowiem pieniądze, które dostawałam na urodziny odkładałam od blisko ośmiu lat, ale wciąż męczyłam się z rodzicami w jednym domu głównie z jednego powodu – było mi po prostu przykro zostawiać ich samych ze sprawami, które powoli zaczęły ich obojga przytłaczać. Teraz mogę się wynieść. Poradzą sobie beze mnie, a i mnie wyprowadzka dobrze by zrobiła.
Oboje musieli to w końcu zrozumieć.
------
Cześć, witajcie :) Na początku chcę zaznaczyć, że to opowiadanie nie będzie przepełnione miłością, słodkimi uczuciami i nie będzie tak różowo jak to w niektórych opowiadaniach. Przyznam się również, że jest to pierwsze opowiadanie mojego autorstwa z... tak randomowymi bohaterami, bo zazwyczaj pisałam je z którymś z członków One Direction. Tym razem postanowiłam spróbować czegoś innego i mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba. Rozdział pierwszy dodam może za tydzień, w zależności od tego ile osób będzie tu zaglądać.
Pozdrawiam was serdecznie i zachęcam do komentowania!
Cześć, witajcie :) Na początku chcę zaznaczyć, że to opowiadanie nie będzie przepełnione miłością, słodkimi uczuciami i nie będzie tak różowo jak to w niektórych opowiadaniach. Przyznam się również, że jest to pierwsze opowiadanie mojego autorstwa z... tak randomowymi bohaterami, bo zazwyczaj pisałam je z którymś z członków One Direction. Tym razem postanowiłam spróbować czegoś innego i mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba. Rozdział pierwszy dodam może za tydzień, w zależności od tego ile osób będzie tu zaglądać.
Pozdrawiam was serdecznie i zachęcam do komentowania!
Jej! Po prologu zapowiada się super. Jestem ciekawa jak poradzi sobie główna bohaterka z życiem na własną rękę. Czekam na rozdział!
OdpowiedzUsuńCałuski ♥
Bardzo fajne i ciekawy czekam na rozdział 1 ;*
OdpowiedzUsuńBędę czytać. Jestem ciekawa rozwinięcia. Czekam na rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńJa rownież bede tu często zaglądać, bardzo fajnie sie zapowiada. Czekam na następne :-)
OdpowiedzUsuńNo hejka!
OdpowiedzUsuńNa początku powiem, że bardzo się cieszę, że postanowiłaś wyruszyć z nowym opowiadaniem i to w dodatku bez One Direction. Taka odskocznia na pewno będzie czymś przyjemnym (wiem po sobie), poza tym, do końca życia nie można pisać fanfiction, haha! Zanim jeszcze przejdę do szczegółów, muszę na chwilę zatrzymać się na szablonie i powiedzieć, że się w nim zakochałam. Widziałam go wcześniej na blogu graficznym w Twojej notce, ale nie miałam jak skomentować. Jest idealny, najlepszy ever po prostu. Dosłownie wszystko do siebie pasuje i jest przepiękny. Świetna robota! A teraz przechodząc już do prologu.
Cieszę się, że główna bohaterka nie jest osobą, która uważa pieniądze i bogactwo za jakiś priorytet w życiu i że nie zależy jej na tym, by spotykać się z milionerami bez uczuć. Zaimponowała mi tym, pomimo tego, że naciskana jest dosłownie z każdej z strony przez rodziców. Cóż, w końcu jest dorosła i sama powinna decydować o sobie. Rodzice musza to uszanować, nie mogą przecież kontrolować życia córki. Dobrze, że dziewczyna postanowiła się wyprowadzić. Na pewno z początku będzie jej ciężko, ale wierzę, że da sobie radę i w jej życie wkradnie się ta miłość, o której tak bardzo marzy.
Czekam na rozdział pierwszy, dużo weny, kochana. Trzymaj się ciepło <3